czwartek, 31 grudnia 2009

Czego niemiecka telewizja uczy dzieci?



To się nazywa solidne kształtowanie umysłów i postaw młodego pokolenia.

sobota, 12 grudnia 2009

Coś o barometrze i twórczym myśleniu

Zastanawialiście się kiedyś w jaki sposób można określić wysokość budynku za pomocą barometru? Nie? To przeczytajcie :-)

Jak zmierzyć barometrem wysokość budynku?

Odpowiedź wydaje się jedna i słuszna, lecz nic nie jest tak oczywiste, kiedy do głosu dochodzi człek światły i spragniony wiedzy - student.

Sir Ernest Rutherford, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki i przewodniczący Royal Academy, opowiedział kiedyś następującą historię:

Pewnego dnia zatelefonował do mnie pewien kolega. Właśnie miał oblać jednego ze swoich studentów za błędną odpowiedź na pytanie z fizyki, lecz tamten upierał się, że powinien dostać maksymalną ilość punktów. Obydwaj zgodzili się, aby tę kwestię rozstrzygnął niezależny sędzia i wybrano do tego celu mnie.

Czytam więc pytanie egzaminacyjne: „Wykaż, w jaki sposób można określić wysokość budynku za pomocą barometru.”

Student odpowiedział: „Bierzemy barometr na szczyt budynku, przywiązujemy barometr do liny, opuszczamy go na ulicę, zwijamy z powrotem i mierzymy długość wykorzystanej liny. Jej długość odpowiada wysokości budynku.”

Całość

wtorek, 8 grudnia 2009

Nagroda Nobla na ucznia edukowanego domowo

Dr Willard S. Boyle, tegoroczny laureat nagrody Nobla w dziedzinie fizyki - co by nie mówić o tej nagrodzie - był edukowany w domu do klasy 8 włącznie.

http://www.examiner.com/x-26328-Canada-Homeschooling-Examiner~y2009m10d16-Winner-of-2009-Nobel-Prize-Dr-Willard-S-Boyle-Homeschooled-by-Mother

środa, 18 listopada 2009

Kocham, nie wychowuję

Widzieliście może wzdłuż ulic waszych miast wielkie billboardy reklamowe przedstawiające gwiazdy sportu, muzyki oraz filmu sfotografowane z dzieckiem i duży krzyczący napis będący hasłem kampanii: "Kocham, nie biję"? W Gdańsku trudno ich było nie zauważyć.

Istnieje kilka problemów z powyższym hasłem:

1. Pierwszy jest oczywiście taki, że skala owej kampanii sugeruje, że problem "bicia" czy też przemocy w rodzinie jest problemem ogólnokrajowym i powszechnym. To oczywiście demagogia i wyolbrzymienie problemu (oraz sztuczne tworzenie go), które można by porównać do sytuacji w której ktoś powiesiłby podobną ilość billboardów z napisem: "Szanuj czeskich obywateli". To oczywiście sugerowałoby, że Czesi są przez Polaków dyskryminowani lub prześladowani. Jednocześnie taki napis tworzyłby nierealne spojrzenie na rzeczywistość wśród jego odbiorców.

2. Po drugie: zrównuje pojęcie "bicie", a więc dotyczące rzeczywistej przemocy i patologii rodzinnych z rodzicielskim klapsem. Jest to poważnym nadużyciem. Nie chcę nawe myśleć co zrobiłby Rzecznik Praw Dziecka lub autorzy akcji widzący metody wychowawcze Noego, Dawida lub Jakuba. Nie mówiąc już o tym jak zareagowaliby na "wycieczkę" Abrahama z Izaakiem na Górę Moria.

3. Po trzecie: jeśli "biciem" wg autorów jest rodzicielski, wychowawczy klaps wymierzony w postawie łagodności i szacunku wobec godności dziecka (nie w gniewie) to hasło "kocham, nie biję" komunikuje, że istnieje sprzeczność pomiędzy dyscyplinowaniem, a miłością. Miłość najzwyczajniej rzekomo kłóci się ze stanowczością, wymogiem posłuszeństwa, karceniem. Wbrew temu co mówi Największy Pedagog: "Kto żałuje swojej rózgi, nienawidzi swojego syna, lecz kto go kocha, karci go zawczasu". - Przypowieści Salomona 13:24.

4. Po czwarte w końcu: zastanawiające jest, że większość rodziców (bo akcja, jak widać jest powszechna) jest pouczana w jaki sposób powinni wychowywać swoje dzieci. Autorytetami są medialne gwiazdy - oczywiście "specjaliści" od wychowania i edukacji.

Gorąco polecam odtrutkę na powyższą demagogiczną kampanię. Zatytułowana jest (przekornie) "Kocham nie wychowuję". Poniżej dwa billboardy:



Zachęcam do odwiedzenia strony kampanii: www.kochamniewychowuje.pl

czwartek, 4 czerwca 2009

Mini-konferencja w Poznaniu - organizacja czasu w edukacji domowej

Zapraszam na mini-konferencję dla edukatorów domowych. Odbędzie się ona 11 czerwca, w Poznaniu, ul. Kordeckiego 36 A, z udziałem amerykańskiej rodziny Grubbs.

Rick i Carrie Grubbs mieszkają w Północnej Karolinie, są małżeństwem od 18 lat i mają 10 dzieci, które nauczają w domu. Rick służył jako kapelan więzienny, profesor college’u biblijnego oraz misjonarz w Czechosłowacji. Obecnie wraz z Carrie prowadzą LifeChanging Seminars – służbę nauczającą zarządzania czasem. W Poznaniu odwiedzą nas całą rodzinką.

Rozkład dnia: (z pewnością podatny na zmiany ):

10:30-12:00 – wykład-Rick: Zwycięstwo nad odwlekaniem

przerwa na kawę itp.

12:30-14:00 – wykład-Rick: Jak radzą sobie z czasem doświadczeni homeschoolersi

przerwa na obiad (grill/pizza-zrzuta)

15:30-17:00 – wykład-Carrie: ‘Czasowe’ rady dla zabieganych kobiet

czas nieformalny (kawa, herbata, ciacho-mile widziane własne oraz:

- Typowe pułapki czasowe rodzin uczących domowo
- Rozpocząć rok szkolny z efektywnym planem
- Planowanie dnia w edukacji domowej
- Wyznaczanie celów w domowym nauczaniu

Wszystkich chętnych (zwłaszcza spoza Poznania) proszę o kontakt:

celtpoland@wp.pl

507 008 055

Z Waszej strony będę potrzebowała takie m.in. informacje:

- ile osób dorosłych, a ile dzieci

- w jakim wieku dzieci – czy można je zostawić samym sobie, czy potrzebujemy zorganizować opiekę (do załatwienia)

- czy będziecie tylko na dzień, czy ktoś chce przyjechać już w środę lub zostać do piątku (to też do załatwienia)

Serdecznie zapraszam i pozdrawiam,

Asia Taylor

czwartek, 21 maja 2009

Referat "Dlaczego edukacja domowa?"

Na stronie katolickiego stowarzyszenia "Civitas Christiana" można znaleźć tekst mojego referatu pt. "Dlaczego edukacja domowa?", który wygłosiłem podczas konferencji w Bibliotece PAN 8 maja 2009 r.

piątek, 1 maja 2009

Konferencja informacyjna w Gdańsku nt. edukacji domowej

Organizatorzy: KATOLICKIE STOWARZYSZENIE „CIVITAS CHRISTIANA” ODDZIAŁ OKRĘGOWY W GDAŃSKU oraz KOMISJA EDUKACJI RADY MIASTA GDAŃSKA

Serdecznie Zapraszamy dn. 08. maja 2009 roku o godz. 15.30 do sali Konferencyjnej Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk (Nowy Gmach) w Gdańsku ul. Wałowa 24
Na KONFERENCJĘ INFORMACYJNĄ – EDUKACJA DOMOWA

EDUKACJA DOMOWA W SYSTEMIE EDUKACJI - dr Marek Budajczak (Uniwersytet Adama Mickiewicza)
EDUKACJA DOMOWA A SZKOŁA - prof. Maria Mendel (Uniwersytet Gdański)
DLACZEGO EDUKACJA DOMOWA – mgr Paweł Bartosik (pastor Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku)

Tego typu nauczanie jest możliwe w Polsce od osiemnastu lat. Ustawa z 7.09.1991 roku dopuściła - w formalno-prawnym znaczeniu - uczenie się dzieci poza instytucjonalnym środowiskiem szkoły, czyli najczęściej w domu, w warunkach zorganizowanych przez rodziców.

Informacja o referentach:

Marek Budajczak – Wykładowca UAM, autor książki pt. Edukacja domowa – książki która stanowi kamień milowy na drodze rozwoju omawianego zjawiska w naszym kraju.

Maria Mendel – Prorektor Uniwersytetu Gdańskiego, profesor pedagogiki. Zajmuje się integracyjną rolą szkoły.

Paweł Bartosik – doktorant III roku Studiów w Zakresie Pedagogiki i Nauk o Polityce na Uniwersytecie Gdańskim. Zajmuje się relacjami między obszarem prywatnym (rodzina), a publicznym (państwo) w edukacji.

W imieniu organizatorów:

mgr Piotr Gierszewski

Przewodniczący Komisji Edukacji

Rady Miasta Gdańska


mgr Waldemar Jaroszewicz

Przewodniczący Rady Oddziału Okręgowego w Gdańsku

Katolickiego stowarzyszenia „Civitas Christiana

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Edukacja domowa jutro (we wtorek) w Sopocie

Sopockie Towarzystwo Naukowe organizuje cotygodniowe spotkania popularnonaukowe zapraszając wykładowców omawiających zagadnienia z najróżniejszych dziedzin.

Jutro będę miał okazję poprowadzić wykład na temat edukacji domowej. Kto ma ochotę posłuchać, ew. wziąć udział w dyskusji, zadać pytania - zapraszam we wtorek 7 kwietnia o godzinie 18:00 do BOOKARNI, "kawiarni z książką", ul. Haffnera 9, Sopot (50m od ul. Monte Cassino).

wtorek, 3 marca 2009

Czego nie dowiesz się na pedagogice

Piszę doktorat na pedagogice (na UG) nt. edukacji domowej jako ideologii edukacyjnej. O pewnych rzeczach jednak nigdy w czasie studiów magisterskich, jak i doktorskich nigdy nie usłyszałem. Nie trudno domyślić się dlaczego. Co mam na myśli? Oczywistą rzecz: wskazanie na ważność udanego małżeństwa jako punktu wyjścia dla udanego, skutecznego rodzicielstwa i pedagogicznego kształcenia własnych oraz cudzych dzieci. Jeśli przyszłym pedagogom wskaże się jedynie na teorie, warsztat i techniki kształcenia pomijając KONTEKST wychowania (np. małżeńska miłość, kontekst kochającej się rodziny) - nie będą mieli do zaoferowania nic ponad puste teorie, tabele i długie słupki wyników badań naukowych.

Wielu pedagogów nie widzi sprzeczności między lekceważącym podejściem do własnego małżeństwa (np. pozamałżeńskie związki) oraz dzieci (nierzadko pozostawionych "samych sobie"), a faktem przekazywania wiedzy o skutecznym "wychowaniu" przyszłym nauczycielom, pedagogom, wychowawcom i rodzicom.

Biblijny kontekst wychowania i kształcenia dzieci jest jasny. Bardzo dobrze wyraził go John McArthur:

"Pierwowzór rodziny przedstawiony w Piśmie Świętym obejmuje dwoje rodziców realizujących swoje role w uległości wobec Boga, kierowanych ku wspólnej pracy przez ich wzajemne oddanie sobie, z głęboką, skupioną na Chrystusie miłością spajającą wszystko razem. Z tego powodu, większość biblijnej nauki o życiu rodzinnym zakłada obecność dwojga rodziców, którzy są oddani Chrystusowi. W modelu biblijnym, małżeństwo stanowi więc centrum i fundament domu rodzinnego.

W przeciwieństwie do tego, w dzisiejszych czasach rodziny mają skłonność do koncentrowania się na dzieciach. Wszystko kręci się wokół dzieci. Zajęcia dzieci, ich relacje i ich zainteresowania wydają się dziś wyznaczać rytm życia rodziny. Jednak Boży zamysł dla rodziny jest taki, aby była ona po pierwsze skupiona na Chrystusie, a następnie skupiona wokół małżeństwa, w którym relacja między mężem a żoną stanowi priorytet nad innymi relacjami w domu i gdzie rodzice a nie dzieci ustalają porządek dnia. To właśnie dlatego w obu miejscach, gdzie Apostoł Paweł zajmował się rodziną (Kolosan 3:18-22i Efezjan 5:22-6:4), rozpoczął od zaleceń skierowanych pod adresem mężów i żon."

John McArthur, Udane biblijne rodzicielstwo


Wykładowca lub student chcąc być skutecznym pedagogiem powinien uwzględnić Bożą mądrość dotyczącą nie tylko kontekstu dla skutecznego wychowania (małżeńska miłość), ale również jego celowości i metod. Wiedza o historii i filozofii wychowania nie wystarczy. Jeśli chce się być skutecznym wychowawcą lub pedagogicznym autorytetem warto czasami odłożyć książkę na bok i zadbać o własne "podwórko".

Zanim zaczniemy wpływać na innych warto najpierw nauczyć się kierować własnym życiem dbając o tych, którzy są najbliżej nas. Wielu jest pedagogów i nauczycieli, którzy są bardzo skorzy do przekazywania "instrukcji o wychowaniu" innym. Niestety nie są jednak w stanie skutecznie kierować własnym życiem i rodziną.

piątek, 20 lutego 2009

Rządowa (publiczna) szkoła uczy rządowej filozofii

"Oświata jest narzędziem upowszechniania filozofii rządowej. W ostatnich latach gdy marksiści opanowali niektóre kraje, jedną z pierwszych rzeczy, jakich dokonali było przejęcie kontroli nad szkolnictwem i poprzez nie rozpowszechnianie swoich ideologii.

Każda forma rządów ma swoją własną koncepcję systemu szkolnictwa. Publiczne placówki kształcenia będą zawsze uczyły filozofii rządu danego kraju. To jest powód, dla którego większość placówek oświaty powinna pozostać w rękach prywatnych. Każda państwowa czy publiczna szkoła powinna być zdecentralizowana i zarządzana na poziomie lokalnym. Jeśli filozofia kształcenia w narodzie zmieni się, zmianie ulegnie także rządowa filozofia w przyszłości."

Uwalnianie narodów, Stephen McDowell, Mark Beliles

czwartek, 5 lutego 2009

Przewód doktorski otwarty! Juupi!

Niniejszym informuję, że Rada Wydziału Nauk Społecznych mojej uczelni (Uniwersytet Gdański) podjęła decyzję o otwarciu mojego przewodu doktorskiego! Dziś wieczorem piję wino (francuskie, czerwone, wytrwawne) z tej okazji :-)

Zatwierdzony temat brzmi: "Edukacja domowa jako ideologia edukacyjna". Teraz już nie mam odwrotu, temat jest zapieczętowany. Do końca studiów doktorskich pozostało mi 1,5 roku i teoretycznie w tym czasie powinienem zakończyć moją rozprawę.

środa, 4 lutego 2009

Dwie drogi

Są dwie łatwe drogi życia: wierzyć we wszystko i wątpić we wszystko. Obydwie
zwalniają z myślenia. (M. Twain)

Ósme: "Nie kradnij" (dziadkom ich wnuków)

Na stronie http://www.wykop.pl/ramka/137510/zabrali-dzieci-dziadkom-i-oddali-gejom można przeczytać: „Sąd w Edynburgu odebrał szkockiemu małżeństwu prawo do opieki nad wnukami. Dzieci zostaną adoptowane przez parę homoseksualistów. Sędziowie uznali argumenty pracowników opieki społecznej, którzy przekonywali, że dziadkowie są za starzy na wychowywanie maluchów”.

Wiele osób zabierających głos w dyskusji oburza się na decyzję sądu. Korzeniem problemu nie jest jednak oddanie dzieci parze "gejów". To jest "jedynie" skutek choroby mającej przyczynę leżącą wcale nie w dążeniach do kulturowej dominacji homoseksualnych środowisk (które to dążenie jest nota bene faktem).

Pierwszorzędny problem wynika stąd, że jako obywatele i rodzice uważamy za rzecz niemalże oczywistą, że to sąd lub tzw. opieka społeczna decydują o losie cudzych (czyli naszych) dzieci, choćby w sprawach taka jak ta, a prawo do opieki rodzicielskiej zależy od łaskawego przyzwolenia państwa. Jeśli rodzice wychowują dzieci w "niekanoniczny" sposób grozi im opieka kuratora sądowego i odebranie praw do opieki nad własnymi dziećmi.

Dzieci o których mowa w artykule mają naturalnych dziadków dlatego ich prawo do opieki nad wnukami w żadnej mierze nie powinno być gwałcone oraz nadawane przez aparat państwowy lecz przez rodziców dziecka (jeśli żyją) lub nabywane po ich śmierci.

Jak napisał J. Korwin-Mikee komentując całą sytuację: "Gdyby roszczenia do opieki nad dzieckiem wysuwała druga para dziadków – to wtedy, istotnie, właściwym byłby sąd rodzinny, który by między nimi rozstrzygnął. O ile wiem: nic takiego nie ma miejsca.

Ponadto: nie wiem, jak z ojcem - ale dzieci te mają matkę! Co prawda: narkomankę przechodzącą terapię w zamkniętym ośrodku – ale co z tego? Gdyby był konflikt między parami dziadków - to ona, nie sąd, powinien to rozstrzygnąć! Zakładam, że matka nie chce oddać swoich dzieci na wychowanie jakimś „gejom”? No, to NIKT nie ma prawa podjąć za nią takiej decyzji!

W dzisiejszych państwach europejskich ta zasada w ogóle się nie liczy: dziecko jest państwowe – i państwo ma prawo zrobić z tym dzieckiem co chce (co, nawiasem pisząc, częściowo tłumaczy czemu ludzie nie chcą dziś mieć dzieci!). I TO (zasada, że państwu wolno zabrać rodzinie dzieci) jest sednem problemu – a nie to, że akurat te dzieci i akurat „gejom”!!

Nawet gdyby sąd zrewidował swą decyzję i „przyznał” dzieci dziadkom – nie byłbym ani o jotę spokojniejszy. Państwo nie stałoby się przez to ani odrobinę mniej totalitarne. Tyle, że ktoś mógłby ulec złudzeniu, że jest to totalitaryzm z ludzką twarzą. Jak mawiał w takich wypadkach wielki historiograf francuski, śp.Aleksy de Tocqueville: „Łagodność procedury maskuje potworność zasady”.

wtorek, 3 lutego 2009

Szkoła 1960 vs Szkoła 2009

Ta sama szkoła teraz i 50 lat temu. Na zewnątrz budynek jakby ten sam, ale...

Scenariusz: Johnny i Mark wdali się po szkole w bójkę na pięści.

1960 – Zbiera się tłum. Wygrywa Mark. Johnny i Mark podają sobie ręce i rozchodzą się w zgodzie.

2009 – Wezwano policję. Jednostka Szybkiego Reagowania przybywa i aresztuje Johnny’ego i Marka. Policja rekwiruje telefony komórkowe z nagraną bójką jako dowody rzeczowe. Chłopcy są oskarżeni o napaść oraz zachowanie niegodne ucznia, obaj zostają wyprowadzeni ze szkoły oraz obaj są zawieszeni, mimo iż to Johnny sprowokował bójkę. Zostają zaaranżowane różne konferencje oraz spotkania z rodzicami. Zapis video jest dostępny na 6 stronach www.

Scenariusz: Jeffrey nie chce siedzieć spokojnie w klasie, przeszkadza innym uczniom.

1960 – Jeffrey zostaje wysłany do gabinetu dyrektora, dostaje 6 razy po dupie. Wraca do klasy, siedzi cicho i nie przeszkadza już w prowadzeniu zajęć.

2009 – Jeffrey zostaje nafaszerowany dużą dawką Ritaliny. Ociera się o śmierć. Staje się zombie. Stwierdzono u niego zespół ADHD. Szkoła dostaje dodatkowe fundusze, z powodu niepełnosprawności Jeffrey’a. Jeffrey wylatuje ze szkoły.

Scenariusz: Billy wybija szybę w samochodzie sąsiadów i dostaje od ojca “z plaskacza”.

1960 – Billy następnym razem będzie ostrożniejszy. Wyrasta na normalnego faceta, idzie do collegu i zostaje zdolnym biznesmenem.

2009 – Ojciec Billy’ego jest aresztowany za znęcanie się nad dzieckiem. Billy zostaje przeniesiony do domu dziecka i przyłącza się do gangu. Psycholog wmawia jeszcze siostrze Billy’ego, że była molestowana przez ojca i tatuś trafia do paki. Matka Billy’ego wdaje się w romans z psychologiem. Psycholog dostaje awans.

Scenariusz: Mark, uczeń collegu, przynosi do szkoły papierosy.

1960 – Mark częstuje papierosem dyrektora szkoły w wydzielonym pomieszczeniu dla palących.

2009 – Wezwano policję i Mark wylatuje ze szkoły za posiadanie narkotyków. W jego aucie dokonano rewizji, szukając narkotyków i broni.

Scenariusz: Mohammed oblewa angielski na maturze.

1960 – Mohammed podchodzi jeszcze raz do egzaminu i idzie do collegu.

2009 – Sprawa Mohammeda zainteresowała lokalną grupę Obrony Praw Człowieka. Ukazują się artykuły w ogólnonarodowej prasie, że obowiązkowy egzamin z angielskiego to czysty rasizm. Stowarzyszenie Swobód Obywatelskich wysuwa pozew sądowy przeciwko stanowemu systemowi szkolnictwa i nauczycielowi angielskiego. Angielski już nie jest obowiązkowym przedmiotem na maturze. Mohammed zdaje maturę z wynikiem pozytywnym i zarabia na życie kosząc trawniki. Lepszej roboty nie znajdzie, bo nie zna angielskiego.

Scenariusz: Johnny znajduje resztki fajerwerków, wsadza je do butelki po rozpuszczalniku i wysadza w powietrze mrowisko.

1960 - Mrówki giną.

2009 – Zostają wezwane MI-5 i policja, a Johnny jest oskarżony o popełnienie aktu terroryzmu. Trwa dochodzenie przeciwko rodzicom, rodzeństwo Johnny’ego zostaje zabrane z domu, skonfiskowane są komputery, a tata Johnnyego trafia na listę podejrzanych i nigdy już nie poleci za granicę.

Scenariusz: Johnny upada na przerwie i zdziera sobie skórę z kolana. Jego nauczycielka, Mary, znajduje go płaczącego i postanawia go przytulić, by choć trochę go pocieszyć.

1960 – Po kilku chwilach Johnny czuje się lepiej i wraca do gry.

2009 – Mary jest oskarżona o molestowanie seksualne i traci pracę. Grozi jej 3 lata pozbawienia wolności. Johnny uczęszcza przez 5 lat na psychoterapię. Zostaje gejem.

Źródło: http://www.joemonster.org/art/10728/Szkola_1960_vs._szkola_2009
_______________________________________

Dodam coś od siebie.

Scenariusz: Johny przynosi do szkoły zawiniętą kanapkę z czerwonym tuńczykiem.

1960 - Na jednej z przerw wygłodniały Johny z wielkim apetytem zjada kanapkę.

2009 - O sprawie dowiaduje się miejscowy oddział organizacji ekologicznej "Moja Siostra Glista ludzka (MSGL)" naciskając na dyrekcję szkoły by ta rozpoczęła procedurę kontroli zawartości uczniowskich kanapek (i ew. konfiskaty) w celu ratowania czerwonych tuńczyków przed wyginięciem. Po 3 miesiącach szkoła jest nagrodzona za najbardziej ekologiczną i przyjazną naturze placówkę edukacyjną w mieście. Dyrektor szkoły otrzymuje tytuł "Człowieka Roku 2009".

Zapraszam wpisywania dalszych pomysłów w komentarzach. :)

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Nie istnieje neutralna edukacja

G. K. Chesterton: „Każdy rodzaj edukacji prezentuje określoną filozofię. Jeśli nie przez dogmat, to przez sugestię, implikację, atmosferę.”

Nauka poprzez błędy - niedozwolona!

„W szkołach uczymy się, że błędy są niedobre, jesteśmy karani za popełnianie ich. Gdy jednak przyjrzymy się, zauważymy, że ludzie są stworzeni do uczenia się, a uczymy się między innymi poprzez błędy” - R. Kiyosaki.

wtorek, 13 stycznia 2009

Blog Roku 2008 - weź udzial w konkursie!


Drodzy czytelnicy,

Jak możecie zauważyć (po ikonce z lewej strony u góry) ten blog bierze udział w Konkursie na Blog Roku 2008. Spróbowałem najzwyczajniej się sprawdzić nie mając pojęcia jaki będzie odzew i Wasze poparcie (mając za to mocną wiarę w Was).
:-)

Mój blog "startuje" w licznej kategorii tematycznej "Moje zainteresowania i pasje" (744 blogów). Mimo iż liczba jest spora, to mocno liczę na Wasze wsparcie. Do III etapu (ostatniego) awansuje 10 blogów (z każdej kategorii) z największą liczbą głosów. Dlatego jeśli ten blog stanowi dla Ciebie ciekawą inspirację do dyskusji, własnych przemyśleń, poszukiwań - proszę Cię o głos w Konkursie (nawet jeśli masz nieco odmienne spojrzenie na pewne sprawy).

Dzisiaj rozpoczął się drugi etap konkursu czyli GŁOSOWANIE SMSowe Internautów. Będzie on trwał od DZIŚ (13.01.2009) do 22. stycznia 2009 do godz. 12.00.

Dobry wynik w Konkursie zależy od Was - Drodzy Czytelnicy.

JAK ZAGŁOSOWAĆ?

Wyślij SMS na numer 7144. W treści SMS podaj numer bloga, na który oddajesz głos.
Numer mojego bloga to: H00743

Uwaga! W treści SMSa należy napisać jedynie numer bloga, nie należy umieszczać w niej żadnych dodatkowych znaków ani spacji. Koszt SMSa to 1,22 zł brutto (1 zł + 22% VAT). Dla osób głosujących przewidziane są nagrody. Dochód z smsów zostanie przekazany na opłacenie turnusów rehabilitacyjnych dzieci chorych na porażenie mózgowe. Swoim głosem wspierasz więc nie tylko mój blog.

Ważne! Z jednego numeru telefonu można oddać tylko jeden głos! Dlatego zachęć do głosowania swoich bliskich i przyjaciół! Z góry dziękuję za Wasze wsparcie.

Akceptowana przemoc

Cytat z tekstu dyrektora moich studiów doktoranckich na Uniwersytecie Gdańskim - prof. Tomasza Szkudlarka:

"Szkoła funkcjonuje według , narzucając zgodny z nią sposób postrzegania świata jako oczywisty i nie podlegający dyskusji. Dobór treści kształcenia, kryteria egzaminowania i selekcji szkolnych czy obowiązujące w szkole przepisy dyscyplinarne powodują, że istniejące społeczeństwo (wraz z podziałami na grupy uprzywilejowane i podporządkowane) traktowane jest coś oczywistego i naturalnego. Dzięki takiej ukrytej indoktrynacji struktura społeczeństwa jest akceptowana i może być powielana z pokolenia w pokolenie (...).

Tu pojawia się bardzo istotne pytanie: jak to się dzieje, że - mimo dość jawnie uprawianej przemocy (ludzie są zmuszani do uczenia się określonych treści, sortowani, selekcjonowani, przydzielani do określonych miejsc w hierarchii bez względu na ich aspiracje i zainteresowania) - edukacja jest dość powszechnie akceptowana, że obowiązek szkolny nie wywołuje radykalnego sprzeciwu obywateli?"

T. Szkudlarek, Pedagogika krytyczna, w: Pedagogika, red. Z. Kwieciński, B. Sliwerski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004, s. 367.

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Kij pruski a sprawa polska

Poniżej zamieszczam streszczenie wystąpienia dr Maksymilianma Stanulewicza wygłoszonego podczas konferencji pt. "Między wolnością a obowiązkiem - edukacja domowa" , która miała miejsce w Instytucie Sobieskiego w Warszawie w dniu 28 kwietnia 2008.

"Kij pruski a sprawa polska. Przymus szkolny i jego geneza"

Pojęcie przymusu szkolnego pojawiło sie w europejskiej myśli tak prawniczej jak i edukacyjnej dopiero na przełomie XVII i XVII w. Moment ten jest nieprzypadkowy bowiem to właśnie wkraczające na arenę dziejową Oświecenie i jego luminarze postawili sobie za cel stworzenie "nowego człowieka", oderwanewgo od przesądów i kierującego się racjonalizmem. Temu celowi miały służyć reformy szkolnictwa, a szerzej, oświaty, którą definitywnie starano się uczynić świecką. Jednocześnie oświeceniowe prądy intelektualne bardzo aktywnie wspierało państwo absolutne, które uczyniło z edukacji jeden z bastionów swojej potęgi. To bowiem swoiście pojmowana racja stanu nakazywała oświconiowym depotom stworzenie zależnego wyłącznie od państwa służącego interesom dynastii szkolnistwa wszystkich szczebli, będącego pod kontrolą organów, które stanowiły element ówczesnej, szeroko rozumianej policji. Co więcej, dążenia eudajmonistycznie różnych "filozofów" na tronach, głównie zresztą w czołowych państwach Rzeszy (Prusy, Austia, Bawaria) charakteryzowały się tendencjami do uszczęśliwiania poddanych "na siłę", niejako wbrew ich woli tradycji i religii. W tym momencie właśnie rodzi się przymus szkolny, który jest niczym innym jak częscią nowych, oświeceniowych porządków, również ustrojowych. Gdy bowiem spojrzymy na zestawienie krajów ustanawiającyh wpierw przymus, a następnie obowiązek szkolny, zauważymy, że za stworzeniem, takiego systemu edukacji przemawiały względy polityczno-ustrojowe. Obok bowiem sfery ideologicznej, promowej przez panującego, ważne były również cele praktyczne takie jak unifikacja i centralizacja państwa. By je jednak zrealizować, konieczny był wykwalifikowany, sterowalny i w pełni kontrolowany aparat edukacyjny, który wraz z poszerzaniem się obszarów zainteresowania państwa, obejmował coraz młodsze grupy poddanych. Od najmłodszych lat bowiem tak skonstruowany system miał im wpajać, w miejsce przywiązania do swojego narodu, rodziny czy religii, lojalność wobec państwa i dynastii. To właśnie w tak rozumianym "patriotyzmie państwowym", u źródeł którego leżą początki przymusu szkolnego, doszukiwać się można genezy przynajmniej jednego z dwóch wielkich totalitaryzmów XX w.

sobota, 3 stycznia 2009

Absolutyzm i relatywizm w szkołach publicznych

Ponieważ Bóg jest Bogiem, ludzie nie są w stanie stworzyć prawdziwie relatywistycznego świata. Mogą co najwyżej udawać, że ten świat, ze wszystkimi jego wbudowanymi absolutami jest w jakiś sposób relatywny. Absoluty jednakże są pożyczone z chrześcijańskiego światopoglądu, a następnie zaprzecza się im w imię relatywizmu.
Jak we wnikliwy sposób wskazał teolog Cornelius Van Til, niewierzący człowiek chwieje się pomiędzy racjonalizmem, a irracjonalizmem. Jednocześnie niewierzący waha się pomiędzy stałą i elastyczną etyką – jak mu pasuje. Ponieważ nasze rządowe szkoły są instytucjami przeznaczonymi do propagowania niewiary, znajdujemy w nich ów wzorzec, chwiejący się jak wahadło.

Oto dlaczego w szkołach publicznych w jednym momencie znajdziemy jihad przeciwko rasizmowi, zanieczyszczaniu powietrza, czy ogólnoświatowemu ociepleniu by chwilę później znaleźć tą samą absolutystyczną gorliwość twierdzącą, że nie ma takiej rzeczy jak absolutne dobro lub zło gdy przejdziemy do kwestii homoseksualizmu, lub innych „alternatywnych stylów życia.” Później mówi się dzieciom, że jeśli nie uwierzą w serwowany im relatywizm, to źle zrobią. Przyjrzyjmy się uważnie temu argumentowi: czymś złym jest odrzucenie relatywizmu ponieważ owo odrzucenie sugeruje, że może istnieć coś takiego jak „zło”. To byłoby złe.

Racjonalizm i irracjonalizm. Absolutyzm i relatywizm. Wszystko jednym tchem. Niesamowite! (tłum. własne)

Douglas Wilson, Excused absence, Cruxpress, Mission Viejo (CA), s. 44-45.

Gazeta Edukacyjna o edukacji domowej

Na stronie Gazety Edukacyjnej (portal gazeta.edu.pl) można znaleźć kilka ciekawych tekstów na temat edukacji domowej. Polecam.

Subwencja dla szkół lecz nie dla rodziców

Jak zauważył mój przyjaciel Pastor Bogumił Jarmulak:

Państwo dotuje naukę dzieci w szkołach. Stawki są różne w zależności od rodzaju szkoły i jej lokalizacji. Ale w takim Krakowie szkoły publiczne dostają z MEN średnio 3600zl rocznie na dziecko. Nie jest to wiele. Jednak kiedy pojawiła się propozycja, by te pieniądze trafiały do rodziców decydujących się na edukację domową, spotkało się to ze zdecydowanym sprzeciwem prezesa okręgu małopolskiego ZNP, p. Ujejskiego, który stwierdził, że państwo nie powinno “płacić rodzicom zabierającym dzieci ze szkół” (Metro, 20.10). Mogłoby się bowiem okazać, że rodzice zabiorą dzieci ze szkoły, ale niczego ich nie nauczą.

Mam kilka uwag do stanowiska p. Ujejskiego. Po pierwsze, nie dziwi mnie ono, skoro w statucie ZNP (art. 6, p. 3a) czytamy, że jednym ze statutowych celów ZNP jest “podejmowanie działań mających na celu poprawę warunków życia i pracy członków ZNP”. Zatem ZNP ze statutowego przynajmniej punktu widzenia musi sprzeciwiać się “zabieraniu dzieci ze szkoły”, bo to w gruncie rzeczy godzi w życiowy interes ludzi żyjących z pracy w szkole. Po drugie, państwo płaci szkołom z naszych, czyli podatników, pieniędzy. Bo swoich nie ma. Nie chce jednak ich nam oddać, nawet w postaci odpisów podatkowych dla rodziców decydujących się na edukację domową, bo oczywiście musi ulegać różnym grupom nacisku (np. ZNP) w celu zachowania tzw. pokoju społecznego. A poza tym akurat szkolnictwo nadzorowane przez państwo pełni ważną rolę socjotechniczną, kreując przyszłe pokolenia na dobrych obywateli tudzież poddanych. Po trzecie, p. Ujejski twierdzi, że po roku nauki w domu mogłoby się okazać, że dziecko niczego sie nie nauczyło. I co wtedy należałoby zrobić z pieniędzmi przekazanymi rodzicom? No dobrze, a co dzieje się z pieniędzmi przekazanymi szkole, jeśli jakieś dziecko nie zda do następnej klasy?