wtorek, 27 grudnia 2011

W Radio Gdańsk o naszej akcji SwietaBezSzopki.pl

TUTAJ (po tekstem red. Włodka Raszkiewicza) można odsłuchać audycji z Radia Gdańsk (z moim udziałem) na temat świątecznej akcji SwietaBezSzopki.pl

Brzydkie kaczątko (opowieść wigilijna nie tylko dla dzieci)

Dziś podzielę się z Wami rozważaniem Andrzeja Polaszka - pastora naszego kościoła w Poznaniu.

Każda dobra i prawdziwa opowieść mówi o Chrystusie. W każdej mądrej i pięknej baśni możemy go odnaleźć. On jest dzielnym Rycerzem, który pokonuje smoka (Szatana), uwalnia Piękną (Kościół) i zdobywa jej serce, a w nagrodę zasiada na tronie. On jest również … Brzydkim Kaczątkiem.

Brzydkie Kaczątko od samego początku było tym, kim było. Łabędziem. Królewskim ptakiem, budzącym podziw i respekt dalszych krewniaków. Pojawiło się w niecodziennym otoczeniu, w postaci niedojrzałej, a przez to pozbawionej zewnętrznych atrybutów królewskiego majestatu. Niemniej jednak, do królewskiego rodu należało od samego początku. Co ciekawe, wyglądało dokładnie tak, jak powinno było wyglądać biorąc pod uwagę czas, swój młody wiek. Jedynie ignorancja otoczenia spowodowała, iż wyglądając jak młody łabędź zostało uznane za wyjątkowo brzydkie kaczątko. Nierozpoznane, a w konsekwencji odrzucone, odchodzi. Ale kiedy powraca nikt nie może już zaprzeczyć, że to królewski ptak. Jego splendor i majestat stają się jawne dla największych nawet ignorantów i niedowiarków.

Chrystus pojawił się na tym świecie dokładnie w taki sposób, jak to zapowiedzieli prorocy. W oczach ludzi nie wyglądał jednak na Króla. Nierozpoznany, a w konsekwencji odrzucony. Nie dlatego, że był nierozpoznawalny. Wszystko odbyło się przecież dokładnie tak, jak miało się odbyć. Jedynie ignorancja otoczenia, oczy i serca zamknięte na Boże Słowo, spowodowały, że młody Król nie został uznany za Króla. Nadejdzie jednak dzień, w którym Jego panowanie objawi się w taki sposób, że nikt, największy nawet sceptyk i szyderca nie zaprzeczy, że Jezus Chrystus jest Królem królów i Panem panów.

Życzenia od Bartosików

Bóg przychodzi i "miesza"

Lubię to coroczne zamieszanie wokół Bożego Narodzenia! Ono miało miejsce również 2 tysiące lat temu. Niektórym nie w smak było, że urodził się ktoś uważany na Króla. Dziś natomiast nie w smak niektórym jest to, że mamy w kalendarzu Jego urodziny i za głośno, za tłumnie, za obficie je obchodzimy. Chcieliby złoto kadzidło i mirrę zastąpić "symbolicznym" podarkiem "z serca", pogańskich mędrców (reprezentujących narody) zastąpić "Jezusem w sercu", pasterzy udających się do Betlejem - samotną kontemplacją, zaś mnóstwo wojsk niebieskich chwalących Boga - świętym spokojem, ciszą. Och, jak lubię to "zamieszanie"! W końcu Bóg przyszedł na świat! Alleluja!!!