środa, 29 grudnia 2010

wtorek, 28 grudnia 2010

Niby mało, a tak WIELE!

Dzisiaj nasza Zuzia dostała paczkę świąteczną od dzieci z jej klasy w chrześcijańskiej Szkole im. Króla Dawida w Poznaniu gdzie jest zapisana. Były kartki z życzeniami i ciepłymi słowami od dzieci, pani Basi (wychowawczyni) oraz drobne prezenciki! SERCE ROŚCIE!

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Po czterech miesiącach edukacji domowej... - rozmowa ze mną o homeschoolingu

Na stronie poświęconej edukacji domowej (edukacjadomowa.piasta.pl) można znaleźć rozmowę, którą przeprowadziła ze mną jej autorka - Natalia Dueholm na temat homeschoolingu właśnie.

Czy może się Pan podzielić wrażeniami z początków edukacji domowej w swojej rodzinie?

O samej edukacji domowej zaczęliśmy myśleć już kilka lat temu, gdy nasza najstarsza córka Zuzia była małym berbeciem. Był to okres, w którym intensywnie poznawaliśmy czym jest edukacja domowa od strony teoretycznej - jeździliśmy na konferencje, czytaliśmy książki, rozmawialiśmy z rodzinami (głównie amerykańskimi) uczącymi domowo. Mieliśmy więc sporo czasu na przemyślenie tematu, zapoznanie się ze środowiskiem homeschoolersów w USA i w Polsce, podjęcie decyzji. Przyznam, że nie była ona dla nas trudna, szczególnie w kontekście jednorocznego doświadczenia z zerówką w szkole publicznej, do której uczęszczała nasza córka w ostatnim roku.

Całość rozmowy

czwartek, 16 września 2010

Mądrzejsi ode mnie o wolności w edukacji

"Nie możemy zmienić naszego życia dorosłych, bośmy sami wychowani w niewoli, nie możemy dać dziecku swobody dopóki samiśmy w kajdanach"

Janusz Korczak


"Oświata i szkoła używane były dotychczas jako instytucje, procesy i interpretacje uprawomocniające ład autorytarnej dominacji nad społeczeństwem państwa ponadprawnego. Teraz idzie o to, aby stawały się miejscem rozwojowych każdego człowieka".

Zbigniew Kwieciński


"Wychowanie opiera się na wolności jako na podstawie, że proces wychowawczy jest spotkaniem dwóch wolności, szanuje drugiego człowieka jako takiego, jako wolność".

Raphael Leveque, Francine Best


"Każda inicjatywa, każda zdolność do stworzenia promieniującej na otoczenie wyspy działania autorskiego, samodzielnego, zdolność do pomysłowości i podmiotowości jest bezcenna, godna podtrzymania i upowszechnienia".

Zbigniew Kwieciński

sobota, 4 września 2010

Ministerstwo Kolorów

"Radosna szkoła" to program Ministerstwa Edukacji Narodowej, który ma umilić dzieciom naukę w szkole. W ramach niego, MEN będzie tworzył w placówkach edukacyjnych place zabaw. Jest jednak warunek: MEN zapłaci za to tylko wówczas, gdy wyłożone one będą pomarańczowo-granatową gumą.

Ministerstwo Edukacji chciało, aby place w całym kraju wyglądały tak samo. Metr kwadratowy nawierzchni z czerwonej gumy kosztuje ok. 120 zł, a pomarańczowej ok. 200 zł. Producenci wykorzystali sytuację i gdy ogłoszono pierwsze przetargi, pomarańczowa nawierzchnia natychmiast podrożała - pisze "Onet" za "Gazetą Wyborczą".

MEN zapowiedziało już, że nie będzie dawać zarobić spekulantom i że "zarekomenduje Radzie Ministrów wycofanie się z zatwierdzonej kolorystyki".

Żyjemy w dziwnych czasach. Zapewne niewielu jeszcze będzie się dziwiło, że to Rada Ministrów czy nawet Ministerstwo decyduje o... kolorach! Jak napisał Andrzej Orkowski: "Politycy widać nie mają ważniejszych spraw do rozwiazania. Z drugiej strony muszą jakoś usprawiedliwić liczbę zatrudnianych urzędników".

Zastanawiam się jeszcze nad jednym: czy MEN określił proporcje tych kolorów czy zostawił dowolność? Zdziwiłbym się gdyby zdecydował się na to drugie.M

środa, 1 września 2010

Historyczny dzień w życiu naszej rodziny

Dziś mamy historyczny dzień w życiu naszej rodziny. Nasza najstarsza córka Zuzia rozpoczyna tzw. "obowiązek szkolny". Termin wyjątkowo nieszczęśliwy ponieważ pogwałca konstytucyjne i międzynarodowe (ratyfikowane przez Polskę) "prawo do nauki" (a prawo jak wiemy nie może być obowiązkiem). Ponadto... no właśnie: jest kolosalna różnica między prawem do edukacji (nauki), a obowiązkiem szkolnym, o którym mówi ustawa o systemie oświaty z września 1991 r. (art. 16 punkt 8).

My postanowiliśmy realizować "obowiązek szkolny" naszej Zuzi w trybie edukacji domowej.
Powodów jest kilka:

1. Nasze dzieci nie należą do cesarza (państwa) lecz do Boga i to Jemu powinniśmy oddawać to co boskie (m.in. nasze dzieci) - Ew. Mateusza 22:21.

2. Uważamy, że wg Pisma Św. rodzice, nie państwo są odpowiedzialni za proces edukacji własnych dzieci - za przekazywaną im treść, wartości, światopogląd, kształtowanie kręgosłupa moralnego i przede wszystkim za uczenie ich spoglądania na świat oczami Biblii (nie zaś deizmu, agnostycyzmu, ateizmu, relatywizmu). Państwo zaś pełni conajwyżej rolę służebną w tym procesie. Zakres pomocy państwa w edukację dzieci powinien być określony przez rodziców. Mówię oczywiście o biblijnym spojrzeniu na zakres kompetencji obojga tych "instytucji". We współczesnych demokracjach państwo niestety stawia siebie w roli Boga "łaskawie" ustanawiając zakres i kompetencje władzy rodzicielskiej. Jednocześnie stanowczo (i słusznie) broni się przed ingerencją kościoła w sprawy polityki. Jest to stawianiem na głowie Bożego porządku -co prowadzi do osłabienia rodziny oraz umacniania totalitarnych zapędów oraz interwencjonizmu państwowego.

3. Przez miniony rok nasza Zuzia uczyła się (a raczej uczęszczała) w publicznej zerówce. Ten rok przekonał nas, że edukacja domowa będzie lepszą i skuteczniejszą metodą jej kształcenia. Przynajmniej na etapie wczesnoszkolnym.

4. Nie istnieje coś takiego jak "neutralna" edukacja. Roger Scruton stwierdził, że istotą dyskusji o edukacji jest to jakich wartości należy nauczać i jakimi metodami. Nie można zatem mówić po prostu o edukacji. Zawsze mówimy o określonej edukacji, która jest wyrazem jakiegoś poglądu na świat. Jak zauważył Gilbert Chesterton: „Każdy rodzaj edukacji prezentuje określoną filozofię. Jeśli nie przez dogmat, to przez sugestię, implikację, atmosferę”. Zatem nie ma ani neutralnej edukacji ani "nagich faktów". Edukacja jest przekazem ideologicznym, a fakty są zawsze ubrane. Dlatego...

5. ... naszym celem jest zapewnienie dzieciom edukacji chrześcijańskiej. Stąd też zapisaliśmy naszą córkę do Chrześcijańskiej Szkoły im. Króla Dawida w Poznaniu. Edukację domową traktujemy nie jako cel sam w sobie lecz środek poprzez który chcemy uczyć nasze dzieci co w praktyce oznaczają biblijne stwierdzenia, że początkiem wszelkiej mądrości jest bojaźń Pana (Przypowieści Salomona 9:10) i że wszystko jest ugruntowane na Chrystusie (fizyka, przyroda, historia, geografia, etyka itd. - Kolosan 1:17). To w Nim ukryte są wszelkie skarby mądrości i wiedzy (Kolosan 2:3 - BT).

Zapewne co jakiś czas będę zamieszczał na blogu posty na temat edukacji domowej (i chrześcijańskiej) naszej córki. Póki co proszę Was o modlitwę (wierzących) i kibicowanie nam w tym przedsięwzięciu (niewierzących). :-)

piątek, 27 sierpnia 2010

Edukacja Domowa w Polsce

Około dwa miesiące temu na polskim rynku wydawniczym ukazała się wyjątkowa pozycja pt. "Edukacja domowa w Polsce" pod red. Marzeny i Pawła Zakrzewskich. Książka opisuje wiele aspektów tej metody kształcenia zarówno pod kątem jej teoretycznych podstaw, założeń i przyczyn oraz praktyki nauczania domowego. Wraz z blisko 30 autorami miałem przyjemność przyczynić się do jej powstania pisząc rozdział pt. "Dlaczego edukacja domowa?"

Zainteresowanych zapraszam na stronę z informacjami nt. książki oraz do księgarń. Lato dobiega końca. Czas na ciekawą, jesienną lekturę. :-)

Od września br. rozpoczynamy edukację domową naszej najstarszej córki Zuzi (rozpoczyna pierwszą klasę). Wkrótce nieco więcej na temat powodów edukacji domowej w naszym przypadku oraz moich przemyśleń na temat samej edukacji.

czwartek, 11 marca 2010

Rozmowa ze mną o projekcie ustawy, wychowaniu i klapsach w piątkowej Wyborczej

Jutro, tj. w piątek (12.III.) w Gazecie Wyborczej (dodatek trójmiasto) ma się ukazać rozmowa pani red. Aleksandry Kozłowskiej ze mną (którą mieliśmy w pn 8.III.) na temat:
- rządowego projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie
- naszej akcji RatujmyDzieci.pl
- wychowania dzieci (w tym rodzicielskich klapsów)
- chrześcijańskiej pedagogiki

Tytuł ponoć ma brzmieć: "Bóg też niekiedy daje nam klapsy".

PS. Pani redaktor skontaktowała się mną w związku z naszą akcją RatujmyDzieci.pl

sobota, 6 marca 2010

Rusza nasza akcja RatujmyDzieci.pl


Co powinieneś zrobić, jeśli widzisz, że rząd pragnie Twojego dobra? Ukryć swoje dobro!

Już wkrótce oprócz dochodów, majątku i niepoprawnych politycznie przekonań będziemy zmuszeni ukrywać własne dzieci. Bo inaczej nam je zabiorą. Wystarczy, że jakaś nadgorliwa pani lub pan („pracownik socjalny”) poweźmie podejrzenie, że może w naszym domu w przyszłości (!) dojść do użycia „przemocy” pod postacią na przykład „narzucania własnych poglądów”, „krytykowania zachowań seksualnych”, "kontrolowania", "ograniczania kontaktów". Krótko mówiąc, zawsze i każdemu będzie można zabrać dziecko. Będzie mógł to zrobić pracownik socjalny nawet bez orzeczenia sądu. Ustawa ta może też posłużyć do spełnienia przez władze maksymy: "Dajcie mi człowieka a znajdę na niego paragraf".

Jako Konfederacja Ewangelicznych Kościołów Reformowanych w Polsce rozpoczęliśmy ogólnopolską internetową akcję informacyjną - RatujmyDzieci.pl

Jest ona wyrazem naszego sprzeciwu wobec rządowego projektu ustawy "O zmianie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz niektórych innych ustaw". Więcej informacji o akcji oraz komentarze naszych autorów znajdziecie na stronie: www.RatujmyDzieci.pl

środa, 24 lutego 2010

O edukacji domowej w Rzeczpospolitej

Dziś w Rzeczpospolitej ukazał się artykuł na temat edukacji domowej.
TUTAJ

sobota, 20 lutego 2010

Ratujmy dzieci

Dziś polecam ciekawy (i zatrważający w swej wymowie) felieton z Rzeczpospolitej - tym razem jednego z moich ulubionych publicystów Rafała Ziemkiewicza pt. Ratujmy Dzieci.

"Jedno z przyjętych do niego dzieci, jak się szybko okazało, miało zwyczaj ściągania przed wszystkimi majtek i obnażania… no, wiadomo czego. Nie reagowało przy tym na uwagi wychowawców, przeciwnie, upierało się, że „mama jej tak pozwala”, więc nie może być w takim zachowaniu nic złego. Mama, gdy się do niej zwrócono, potwierdziła. Tak jest, oznajmiła, ona nie będzie tłumić seksualności dziecka i życzy sobie, aby także w przedszkolu nikt się tego nie ważył robić.

Była to, generalnie, dykteryjka o tym, do czego doprowadza pogoń właścicieli prywatnych placówek wychowawczych za mamoną − chodziło bowiem o to, że właściciele przedszkola uznali, iż skoro mama płaci, to co im tam. Dopiero, gdy inni rodzice zagrozili, że w takim razie oni zabierają swoje dzieci, przekalkulowali i poprosili postępową rodzicielkę, żeby swoją postępowo wychowywaną latorośl nauczyła nie eksponować „seksualności”, albo zabrała.

Całość

poniedziałek, 1 lutego 2010

Program Ochrony Nauczycieli

Wreszcie jakiś konkretny i rzeczowy pomysł, który powinien spodobać się polskim nauczycielom! Poniżej wrzucam filmik prezentujący jedno z najlepszych lekarstw na bolączki i problemy polskiej szkoły.

piątek, 29 stycznia 2010

W dążeniu do edukacyjnej wolności opuścili swój kraj

Info za gazeta.pl

- Rodzina Romeike była w Niemczech uciskana, bo państwo zmuszało ich do wysyłania dzieci do szkoły - uznał sędzia imigracyjny z Memphis.

To pierwszy od zakończenia II wojny światowej przypadek, by władze USA przyznały azyl polityczny obywatelom Niemiec. To w końcu kraj, w którym demokrację i przestrzeganie praw człowieka podniesiono do rangi świętości. Jednak we wtorek sędzia Lawrence Burman z sądu federalnego w Memphis podał to w wątpliwość. - Państwo Romeike należą do grupy, którą niemiecki rząd ewidentnie prześladuje. Azyl się im należy i ten sąd go im przyznaje - oświadczył. Odtąd małżeństwo Romeike i ich sześcioro dzieci mogą spokojnie mieszkać w miasteczku Morristown w stanie Tennessee.

Całość

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Rodzice do więzienia za edukację domową

Info za fronda.pl

Richard i Margie Cressy zostali aresztowani za "narażanie dzieci", gdy urzędnicy hrabstwa Montgomery w stanie Maryland nie znaleźli w dokumentach rejestracji planu nauczania na poprzednie lata. Czwórka dzieci nauczana w domu nie była dotąd zgłoszona w urzędzie, a gdy rodzice w końcu się zgłosili i uzyskali akceptację, musieli iść do aresztu.
Przez siedem lat uczyli swoje dzieci w domu. Gdy władze zaakceptowały program nauczania na nowy rok szkolny, zjawił się u nich szeryf. Aresztował rodziców, bo nie mieli akceptacji programu w poprzednich latach.

Inspektor placówki, Richard Hoffman wyjaśniał w lokalnej telewizji, że rodzice Cressy "nie wypełnili swojego prawnego obowiązku by zarejestrować dzieci jako pobierające edukację domową". Prawnik Jim Mason z organizacji zajmującej się sprawami sądowymi w zakresie edukacji domowej Home School Legal Defense Association (HSLDA) jest zdumiony takim postępowaniem władz.

- To, co zrobili, nie jest nielegalne - broni rodziców i zapowiada, że HSLDA będzie reprezentowało ich w sądzie. Dodaje, że odkąd od ośmiu lat zajmuje się tymi kwestiami, pierwszy raz spotkał się z takim potraktowaniem rodziców. "-Istniejące przepisy przewidują bezpieczeństwo tym, którzy się zarejestrują, by takie rzeczy nie miały miejsca" - tłumaczy. Jego zdaniem, zupełnie niepotrzebnie doszło do aresztowania rodziców, bo to jedynie niedopatrzenie "papierowej roboty" a nie "narażenie dzieci". Tym bardziej, że czwórka dzieci w wieku od 8 do 14 lat została obecnie w domu bez opieki.