Widzieliście może wzdłuż ulic waszych miast wielkie billboardy reklamowe przedstawiające gwiazdy sportu, muzyki oraz filmu sfotografowane z dzieckiem i duży krzyczący napis będący hasłem kampanii: "Kocham, nie biję"? W Gdańsku trudno ich było nie zauważyć.
Istnieje kilka problemów z powyższym hasłem:
1. Pierwszy jest oczywiście taki, że skala owej kampanii sugeruje, że problem "bicia" czy też przemocy w rodzinie jest problemem ogólnokrajowym i powszechnym. To oczywiście demagogia i wyolbrzymienie problemu (oraz sztuczne tworzenie go), które można by porównać do sytuacji w której ktoś powiesiłby podobną ilość billboardów z napisem: "Szanuj czeskich obywateli". To oczywiście sugerowałoby, że Czesi są przez Polaków dyskryminowani lub prześladowani. Jednocześnie taki napis tworzyłby nierealne spojrzenie na rzeczywistość wśród jego odbiorców.
2. Po drugie: zrównuje pojęcie "bicie", a więc dotyczące rzeczywistej przemocy i patologii rodzinnych z rodzicielskim klapsem. Jest to poważnym nadużyciem. Nie chcę nawe myśleć co zrobiłby Rzecznik Praw Dziecka lub autorzy akcji widzący metody wychowawcze Noego, Dawida lub Jakuba. Nie mówiąc już o tym jak zareagowaliby na "wycieczkę" Abrahama z Izaakiem na Górę Moria.
3. Po trzecie: jeśli "biciem" wg autorów jest rodzicielski, wychowawczy klaps wymierzony w postawie łagodności i szacunku wobec godności dziecka (nie w gniewie) to hasło "kocham, nie biję" komunikuje, że istnieje sprzeczność pomiędzy dyscyplinowaniem, a miłością. Miłość najzwyczajniej rzekomo kłóci się ze stanowczością, wymogiem posłuszeństwa, karceniem. Wbrew temu co mówi Największy Pedagog: "Kto żałuje swojej rózgi, nienawidzi swojego syna, lecz kto go kocha, karci go zawczasu". - Przypowieści Salomona 13:24.
4. Po czwarte w końcu: zastanawiające jest, że większość rodziców (bo akcja, jak widać jest powszechna) jest pouczana w jaki sposób powinni wychowywać swoje dzieci. Autorytetami są medialne gwiazdy - oczywiście "specjaliści" od wychowania i edukacji.
Gorąco polecam odtrutkę na powyższą demagogiczną kampanię. Zatytułowana jest (przekornie) "Kocham nie wychowuję". Poniżej dwa billboardy:
Zachęcam do odwiedzenia strony kampanii: www.kochamniewychowuje.pl
środa, 18 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Szanowny Panie...
Jestem... przerażona, zalękniona, pełna niedowierzania... zaskoczona...
Klaps nie jest metodą wychowawczą. Nie ma czegoś takiego jak 'klaps wychowawczy'. Każdy klaps jest jedynie wyrazem bezradności dorosłego wobec dziecka. I nie jest w porządku powoływanie się na postci biblijne. Jestem przekonana, że dziś żyjemy w innym świecie. I inaczej podchodzimy nie tylko do ludzi dorosłych, ale też do wszystkich - czli też do dzieci.
Niestety mam też wrażenie, że nie usłyszy Pan moich słów, wiec też szkoda energii na rozpoczynanie dyskusji.
Z poważaniem - Agnieszka
Prześlij komentarz