czwartek, 28 czerwca 2012

sobota, 23 czerwca 2012

Dwadzieścia jeden słów do ojców

Dziś z okazji Dnia Ojca 21 praktycznych porad dla tatusiów od Douglasa Wilsona (pastora Christ Church w Moscow, Idaho USA). Z serdecznymi życzeniami  :)

1. Kochaj Jezusa Chrystusa i wyrażaj tą miłość poprzez uwielbienie Jego Ojca w mocy Ducha Świętego. Rób to na zgromadzeniach rodziny Bożej w Dzień Pański. Nabożeństwo jest ogromnie ważną sprawą. Bóg uczci tych, którzy czczą Jego (1 Sm 2:30).

2. Kochaj swoje dzieci kochając ich matkę. Kochaj ich matkę kochając jej dzieci. To jest główny sposób w jaki ewangelia powinna być głoszona w twoim domu (Ef 5:25)

3. Ucz je kochać zasady, co nie jest tą samą rzeczą co zwykłe oczekiwanie poddania się zasadom (na jakiś czas). Jest to kwestia lojalnego serca (Prz 23:26). Ucz je kochać zasady (i bycia lojalnym wobec ciebie) samemu kochając zasady (będąc lojalnym wobec nich).

4. Twój ogród Tak powinien zawierać drzewo Nie w nim, nie zaś odwrotnie (Rdz 2:16). Bóg nie jest skąpcem i nie powinieneś Go przedstawiać w taki sposób. W Chrystusie wszystkie obietnice są Tak i Amen (2 Kor 1:20). Przypominaj im Boga, któremu służysz.

5. Daj im Torę, a nie Talmud (Mt 22:40). Prawo Boże jest proste do zrozumienia i łatwo je streścić. Jeśli zasady twojego domu są skomplikowane i bizantyńskie, to masz problem. Dobrze pamiętam podsumowanie zasad mojego ojca, który oczekiwał od nas: „żadnego nieposłuszeństwa, żadnego kłamstwa, żadnego braku respektu wobec twojej mamy”. Widzicie? Życie jest dobre.

6. Uświadom dzieci, że wszyscy potrzebują się nawrócić (Ef 2:3), ale nie czyń tego stosując nierówną wagę i miarę. Jeśli wymagasz od dzieci niemożliwego, stajesz się przyczyną ich potknięcia. Strzeż się koła młyńskiego w prowadzeniu ich do Chrystusa (Mt 18:6).

7. Słuchaj ich. Są ludźmi. Rozmowa z nimi jest możliwa (Prz 18:13)

8. Ich jedzenie, schronienie i odzież są ważniejsze niż twoje zabawki (2 Mj 21:10)

9. Pamiętaj ich schemat dnia (Ps.103:14). Nie przetrzymuj ich czasu na drzemkę ani nie zmuszaj do siedzenia do 23.30 by potem karcić je gdy upadają. Sam zasługujesz wtedy na karę za krytykowanie ich.

10. Jedzcie razem i niech to nie będzie tylko tankowanie. W ten sposób rodziny stają się towarzyszami. Hojność, z której wynika wspólnota stołu to wielka rzecz w Piśmie (Prz 11:25), dlaczego więc miałbyś pozbawić jej twoją rodzinę? Jeśli połowa posiłków jest spożywana nad zlewem, to sam oceń waszą sytuację.

11. Szanuj swoich synów i kochaj swoje córki (Ef 5: 33, 25). Twoje dzieci są różne i te różnice powinny być szanowane. To oczywiście nie znaczy, że nie musisz kochać swoich synów lub respektować córek, ale wskazuje to na kierunek, w którym należy się udać.

12. Opowiadajcie razem historie. Słuchajcie historii razem. Ewangelia jest historią (1 Kor 15:3nn) i prawdziwie poznajemy się nawzajem poznając ten gatunek literacki. Przez opowiadanie historii uświadamiamy sobie, że uczestniczymy w jednej z nich.

13. Zapewnij swoim  dzieciom chrześcijańską edukację (Ef 6:4). To musi być prawdziwa edukacja, pełna życia i śmiechu. Sala szkolna to nie kaplica (5 Mj 14:21).

 14. Powinieneś pragnąć domu pełnego Pisma, domu pełnego radości, domu pełnego muzyki (Ef 5:19; Kol 3:16). Pobożne wychowywanie jest napełnione Duchem i nie może być napełnione  Duchem bez muzyki. 

15. Spędzaj z dziećmi dużo czasu i nie obwiniaj się brakiem tzw. „dobrego czasu” (5 Mj 6:4-9).

16. Dyscyplina powinna być darem, a nie szarpaniem. Jeśli bierzesz odwet wobec swoich dzieci, wówczas cała sprawa staje się samolubstwem (Gal 6:1).

17. Dyscyplina powinna być rozważna, a nie stawać się okazją dla ciebie, aby posunąć się do ostateczności. (Prz 18:17). Czasami dzieci mogą prowokować do ich niesprawiedliwego traktowania i potem ponoszą tego konsekwencje, ale ojcowie powinni walczyć o utrzymanie sprawiedliwości w domu. Faworyzowanie dzieci, nawiasem mówiąc, prowadzi do niesprawiedliwości.

18. Ból dyscypliny powinien być ostry, a nie przewlekły. Biblia mówi, że dyscyplina powinna być bolesna (Hbr 12:11), ale nie powinien być to ustawiczny ból tydzień po tygodniu. Strapienie nie jest dyscypliną. 

19. Celem dyscypliny jest przywrócenie więzi (Hbr 12:11), a nie karanie. Istnieje różnica pomiędzy dyscypliną i karą. Dyscyplina jest korektą i jest zakończona kiedy korekta jest osiągnięta. Nie jesteś w stanie spowodować aby wszystkie dzieci spędzały tyle samo czasu w kadzi ze względu na "równość".

20. Podzielona dyscyplina jest niebezpieczna. Ojciec i matka powinni być w tej sprawie razem. Pismo wymaga szacunku dla obojga rodziców (Wj 20:12), a więc powinni ze sobą współpracować. Nie pozwalaj dzieciom stosować taktyki "dziel i rządź".

21. Przygotuj ich do niezależności (Rdz 2:24). Nie popełniaj błędu lekceważąc grzech, gdy jest mały i słodki, aby próbować rozprawić się z nim później, kiedy wszystko zaczyna wyglądać o wiele bardziej poważnie.
I znów – pamiętaj, że Jezus jest zawsze celem.

tłum. Paweł i Jola Bartosik

środa, 20 czerwca 2012

Bóg jako prawda czy opcja dla naszych dzieci?

Doktryna chrztu niemowląt wybija nam z rąk przekonanie o niezależności i samostanowieniu. Dlatego wielu ludzi jej nie lubi: zarówno niechrześcijanie (co nie dziwi), jak i niektórzy wierzący (co może dziwić). Niektórych ta praktyka irytuje ponieważ dowiadują się, że nie wszystko zależy od nich: "Jak to?! Dlaczego ktoś ma decydować o mnie? Dlaczego ja mam decydować za moje dziecko?" Wszak współczesna tendencja jest dokładnie odwrotna: Niech dzieci same wybiorą co chcą. My zaś musimy uczyć ich dojrzałych wyborów zaczynając od najwcześniejszych lat. Gdy podrosną to zobaczą czy jest to religia dla nich. Niczego nie narzucajmy, do niczego nie przymuszajmy. Wskazujmy korzyści tego co my uznaliśmy za prawdę i czekajmy na odpowiedź naszego syna lub córki.

Nie powinno nas to dziwić jeśli powyższe słowa wypowiada człowiek niewierzący. Doskonale bowiem zdaje sobie sprawę, że tego typu postawa pomoże dziecku w...
niewierze. Ateista, który twierdzi: "niech dziecko samo wybierze gdy dorośnie. Ty nie decyduj za niego" – nie mówi tych słów ze względu na troskę o nasze dzieci. Wie natomiast, że jest to dobrze działająca metoda prowadzenia ich do niewiary.

Jednocześnie sam swojego syna i córkę bynajmniej nie wychowuje w neutralności, otwartości na inne nurty, religie. Stanowczo odmawia odwiedzenia z dzieckiem nabożeństwa protestanckiego, Sali Królestwa, meczetu, przeczytania mu Biblii, Koranu i Strażnicy pośród wielu innych książek – by dziecko wiedziało jaki ma wybór. Co więcej - przemilcza istnienie Adama, Ewy, Abrahama, Mojżesza, Dawida, Jezusa, przejście przez Morze Czerwone, dziewicze poczęcie, wskrzeszenie Łazarza, zmartwychwstanie. Jeśli już gdzieś na ten temat wspomina to oczywiście jako o mitach i starożytnych baśniach. "Otwartość", prawda? "Wybór". "Wskazywanie różnych możliwości". Tak to chyba jest nazywane.


Idąc dalej: nie spotkałem ani jednego niewierzącego rodzica, który pyta dziecko
czy chce się ono pomodlić przed posiłkiem. Innymi słowy, wychowuje dziecko w duchu niewiary, nieobecności Boga we wszystkim czym żyje i oddycha. Jednocześnie sprzeciwia się chrześcijańskiemu wychowaniu, chrzczeniu niemowląt, nauczaniu od maleńkości katechezy ponieważ zbyt jednoznacznie "narzucają" dziecku określone spojrzenie na świat. Oczywiście inne od jego spojrzenia. To bardzo irytujące.

Niestety wielu wierzących rodziców podąża tym tropem. Sądzą, że ich zadaniem jest wskazywanie dziecku
możliwości (z których Jezus jest optymalnym rozwiązaniem), zaś ono samo wybierze co jest odpowiednią drogą. Jeśli zdecyduje się zaufać Jezusowi - chwała Bogu! Alleluja! Udało się! Trafiłeś w dziesiątkę! Jeśli jednak stawiamy dziecko w roli niezależnego decydenta to już upadliśmy dlatego, że jeśli nie my to jego serce i umysł będą kształtowali współcześni "prorocy": gwiazdy telewizji, sceny muzycznej, internet, dzisiejsi "uczeni w Piśmie", "autorytety lansowane przez media itp.

W zasadzie mamy dwie drogi. Albo pokazujemy dzieciom Jezusa jako
"Drogę Prawdę i Życie" (Jn 14:6) i dziecko wyrasta w tej prawdzie jako oczywistości nie pamiętając dnia, w którym nie kochało Jezusa ponieważ zawsze był on obecny w ich życiu nie tylko w kościele, ale i w domu, szkole, przed posiłkiem... Albo pokazujemy Boga jako opcję, którą, jeśli chcą, mogą wybrać i postawić na pierwszym miejscu. Jeżeli decydujemy się na drugie rozwiązanie to nie dziwmy się, że wiele chrześcijańskich dzieci gdy dorasta traktuje Jezusa jako opcję, która ma równie atrakcyjnych konkurentów: Buddę, B. Russela, R. Dawkinsa, sceptycyzm, agnostycyzm, nihilizm, hedonizm itp. I jak tu się za kimś/czymś opowiedzieć skoro jest tak wiele możliwości? Lepiej ciągle króliczka gonić niż złapać. To na pewno zyska aprobatę współczesnych środowisk uniwersyteckich. Przynajmniej ten jeden dogmat nie może być podważany.

Świat jako szkolna klasa


Kiedy uczysz w domu, całe życie staje się okazją do edukacji i zastosowania słów z Księgi Powtórzonego Prawa 6:6-8 nt. codziennego uczniostwa dzieci - w kuchni, samochodzie, biurze, ogrodzie, na podwórku, w każdym miejscu. Nie jesteś związany ograniczeniami masowej edukacji, uczeniem "kiedy" i "gdzie". Znajdujesz okazje do uczenia w każdym możliwej sytuacji i środowisku. Przyjmujesz rolę nauczyciela dla swoich dzieci we wszystkich dziedzinach życia: akademickim, fizycznie i duchowo.

Kiedy uczysz domowo, świat jest twoją klasą.



źródło: visionforum.com